Droga na przystanek

Wychodzę i skręcam.
Uważam na zakręt.
Trzymam się ściany.
Przemykam pod balkonami.
Przyspieszam. Zwieszam głowę.
Patrzę pod nogi.
Przechodzę wężykiem;
małe,

duże



i wielkie kupy.
Nie rozluźniam mięśni.
Nie podnoszę głowy, a mimo to widzę wszystko.
Mijamy się bez pozdrawiania.
Nadstawiam uszu, bo brama tuż tuż.
Uważam.
Krótki oddech, szybki krok.
Rzucam wzrokiem. Nikogo. Dobrze!
Wdech.
Wydech.
Rozluźniam mięśnie twarzy. Luzuję usta.
Rzucam głową. Prawo, szybkie lewo.
Przechodzę przez pasy.
Dobrnęłam. Wyminęłam. Przeszłam.
Wyszłam stamtąd.
Wsiadam do autobusu.



Komentarze