Na Pradze ludzkie historie piszą się same

Mężczyzna podparty łokciami o parapet muru okalającego kamienicę na Bródnowskiej, tęskno patrzy w dal. Poprzez metalowe szczeble wpatruje się w fasadę swojej (jak się później okazało w rozmowie)  kamienicy. Właściwie jest to pożegnanie. Dziś otrzymał nakaz eksmisji. W zamian otrzyma mieszkanie socjalne. Albo nie. Nie wiadomo. Zalega z czynszem na ilość 3 tys.zł. Po 47 latach na Bródnowskiej, 70-latek zaczyna od nowa. Urodzony w Przemienieniu (dla niewtajemniczonych chodzi o Szpital Praski). Całe życie na Pradze. Mówił o wszystkim: przeszłości, marzeniach, jedynej córce. Zdjęcie Ani wisi nad jego łóżkiem, wraz ze zdjęciami 3 chłopców-jej synów. Ania ze swoją rodziną mieszka od lat w Ameryce. Nie utrzymuje kontaktów z ojcem.
Mimo niekorzystnej sytuacji życiowej, mężczyzna nie jest pesymistą. Szuka pracy, bo jak sam mówi, przeglądanie kart przeszłości doprowadza go do obłędu i planuje udział w teleturnieju "1z10."
Wspomina minione piękno kamienicy na Bródnowskiej-kolorowe witraże, zdobione poręcze na klatkach schodowych.
Żegna się z wielką kurtuazją. Mam cichą nadzieję, że nasza 15 minutowa rozmowa "na każdy temat," przyniosła mu ulgę.

Komentarze